Po wczesnej pobudce, o godz. 6.00 pojechaliśmy Uberem do siedziby firmy autobusowej Al Khanjry skąd odjeżdżał autobus do Muscatu.
Autobus nowoczesny z, niestety, bardzo wydajną klimatyzacją :(((.
Przewidująco zawczasu wyciągnęliśmy polary, kamizelki, koszule i tak ubrani z kapturami na głowie jechaliśmy przez 8 godzin.
Z tego 2 godziny spędziliśmy na granicy.
Przypomniały nam się stare czasy.
Granica z wysokimi płotami z drutu kolczastego, drobiazgowe kontrole paszportowe i skanowanie bagażu na obu stronach. Psy wąchające w całym autobusie w poszukiwaniu narkotyków.
Pomimo tej oprawy nie było żadnych problemów z uzyskaniem wjazdu bez wizy na 14 dni.
Droga była bardzo monotonna. Cały czas pustynia. Raz piaszczysta, raz kamienista.
Ciekawiej zrobiło się dopiero jak wjechaliśmy do Muscat.
Sprawia on lepsze wrażenie niż Dubaj.
Nie ma tu wieżowców i takiej przytłaczającej atmosfery.
Widać, że jest to miasto nowe. Budynki sprawiają wrażenie niedawno zbudowanych, dużo jest trawników i panuje ogólny porządek.
Samochód odebraliśmy bez problemów i jutro ruszamy w głąb Omanu.