Tak jak się skończył, pogodowo, wczorajszy dzień, tak się zaczął dzisiejszy. Porwisty wiatr i deszcz dawał „islandzkie” opady, czyli w poziomie :).
Nie zważając na pogodę pojechaliśmy na plażę Reynisfiara w pobliżu Vik. Atrakcją tego miejsca jest piękny czarny piasek, ciekawe skały i występujące tu Maskonury. Niewielkie ptaki z kolorowym jak u papugi dziobem. Jest to symbol Islandii, co nie przeszkadza mieszkańcom łowić je i zjadać :(.
Niestety ze względu na pogodę nie było nam dane zobaczyć je z bliska.
Następnie pojechaliśmy pod lodowiec Skaftafell. Po drodze były piękne widoki na języki lodowcowe schodzące z gór i wodospady..
Pogoda zmieniła się diametralnie i wyszło piękne słońce.
Z parkingu przy Vsitors Centre trzeba było podejść ok. 1,5 km do czoła lodowca. Z bliska nie wygląd on już tak pięknie. Jest mocno zprzybrudzony ciemnym pyłem.
Pogoda wytrzymała do naszego powrotu do samochodu i zaczął padać deszcz. Drugi lodowiec oglądaliśmy już w deszczu.
Jak przejechaliśmy ok. 30 km pogoda znowu zmieniła się na słoneczną. Stanęliśmy przy lagunie Fjallsarlon położonej u stóp lodowca Vatnajokull z dużą ilością pływających kawałów lodu oderwanych od czoła lodowca. Tak nam się tam spodobało, że wykupiliśmy rejs pontonem pod czoło lodowca.
Ostatnim przystankiem była laguna Jokulsarlon. Też z ciekawymi kształtami małych gór lodowych.