Pogoda się lekko poprawiła – jest cieplej, ale wciąż jest mgliście. Postanawiamy pojechać na wyspę Lantau i obejrzeć wielki posąg Buddy. Na wyspę dojeżdżamy metrem. Jesteśmy mocno pod wrażeniem komunikacji w Hong Kongu. Dziewięć linii metra, niezliczona ilość linii autobusowych i do tego tramwaje. Wszystko szybkie, nowe i bardzo dobrze poukładane i oznaczone. Później chcieliśmy jechać kolejką linową na wzgórze gdzie są świątynie i posąg. Kolejka jednak była w remoncie i pojechaliśmy autobusem. Jazda przez wzgórza jak na kolejce w wesołym miasteczku. Kierowca jechał szybko, a droga była kręta i mocno pofałdowana. Posąg Buddy okazały, świątynie też były interesujące. Poszliśmy jeszcze w bok (ok. 15 min.) do Whisper Path (Ścieżki szeptów). Interesująca kompozycja z wielkich bali drewnianych, ustawionych na planie chińskiego znaku „nieskończoności”. Na każdym balu wyryte były sentencje buddyjskie, taoistyczne i z Konfucjusza. Ostatni bal jest pusty.
Wróciliśmy do miasta ok. 18.00. Poszliśmy zobaczyć chwalone uliczki z suszonymi owocami morza, gniazdami ptasimi, antykami itp. Niestety totalna porażka. Parę sklepików. Nic ciekawego. W takim razie pojechaliśmy metrem na Aleję Gwiazd (niestety tylko chińskich!!!) skąd, codziennie o 20.00 można obserwować pokaz świateł i laserów na tle wieżowców będących na wyspie Hongkong. Pokaz był ładny więc zadowoleni i zmęczeni wróciliśmy do hotelu.