Po jak zwykle owocowym śniadanku (pyszna papaja i banany) właściciel hotelu podwiózł nas na przystanek autobusowy. Tam złapaliśmy "przewiewny" autobus do Alappuzhy. Jest to miasto, jak wspominaliśmy, określane Wenecją Indii. Jest tu ok.900 km kanałów (większych i mniejszych), które stanowią główne szlaki komunikacyjne. Są też dużą atrakcją dla turystów. Można się wybrać na przejażdżkę po nich na malutkich łodziach wiosłowych, większych motorowych (to my) i wielkich z kabinami, klimatyzacją, posiłkami i noclegami. My pływaliśmy 3 godziny i było bardzo przyjemne popołudnie, ale nam to wystarczyło. Woda w kanałach mocno nie pierwszej czystości. Tubylcy używają ją jednak do mycia, gotowania, prania itp. Nocleg w przyjemnym domku otoczonym ogrodem.