Dzisiejszy dzień nie będzie obfitował w wydarzenia. Trochę sobie polataliśmy. Wylecieliśmy z Kathmandu z ponad godzinnym opóźnieniem. Pogoda była ładna i mogliśmy sobie ostatni raz popatrzeć na Himalaje (z równej wysokości :))). Po wylądowaniu samolot czekał nie wiadomo na co ok. 20 min i z 3 godzin które mieliśmy na przesiadkę w Delhi zrobiła się godzina. W tym czasie musieliśmy odebrać bagaże (oczywiście były prawie ostatnie), wyjść przez immigration, wejść z powrotem na salę odlotów, nadać bagaże i odprawić się i przemieścić się do gatu 55 (ok. 2 km korytarzami). Zadziwiająco sprawnie wszystko poszło. Szacun dla organizacji lotniska w Delhi. Na niewielu lotniskach byłoby to możliwe.