Do Dubaju wróciliśmy także autobusem.
Tym razem kierowcą okazał się łaskawy i nie zamroził nas klimatyzacją, za to jechał dłużej. Z Muscatu wyjechaliśmy o 15.00 a w Dubaju byliśmy przed północą.
Pierwszego dnia zdecydowaliśmy się na oglądanie Dubaju od strony morza.
Pojechaliśmy metrem, z naszej Deiry, do Dubai Marina i tam wsiedliśmy na rejsowy prom do Al Ghubaiba, skąd abrą można się przeprawić przez Dubai Creek spowrotem do Deiry.
Jest to fajna opcja, za niewielkie pieniądze (ok. 60 zł) zobaczyć Dubaj od strony morza.
Rejs trwa ok. 2 godzin i wpierw płynie przez Marinę, następnie opływa Palmę (z doskonałym widokiem na Hotel Atlantis), płynie wzdłuż brzegu (z dalekim widokiem na Burj Arab) i na wieżowce w poszczególnych dzielnicach.
Po drodze zawija na Dubai Canal i następnie kończy na przystani Al Ghubaiba.
Abrą już płynęliśmy poprzednim razem i teraz tak samo przepłynęliśmy przez Dubai Creek do Deiry.
Na drugiej stronie poszliśmy pooglądać prawdziwe bogactwo - Gold Souk.
Faktycznie takiej ilości złota w jednym miejscu trudno gdziekolwiek znaleźć.
Prze samym wejściu na Souk wystawiony jest największy złoty pierścień swiata, potwierdzony certyfikatem Guinness'a.
Wiele wystaw aż kapie od zlota.
Tysiące branzoletek, pierścionków, łańcuszków, serdakow, sukienek(!) itp.
Ciekawe, że kupujący to przede wszystkim tubylcy.