Plany na dzisiaj były ambitne. Miało być zdobycie dwóch szczytów górskich na Maderze – Pico do Areeiro (trzeci najwyższy – 1817 m) i Pico Ruivo (najwyższy – 1861 m). I było :). Klasycznie jest to przejście od jednego do drugiego i z powrotem. Zajmuje to ok. 8 godzin. My wybraliśmy wersję „lajtową” z paru powodów. Po pierwsze dostaliśmy „w tyłek” wczorajszą 15 km wędrówką, po drugie – mamy wspaniałą pogodę – pełne słońce, 30 stopni, a nie jest to pogoda sprzyjająca wędrówką po górach. Na wysokości tutaj wcale nie jest chłodniej, a w dodatku nie ma w ogóle wiatru i ma się wrażenie wnętrza piekarnika. Tak na marginesie- nigdy nie piliśmy tyle wody – 1,5 l wody na osobę na parugodziną wedrówkę - to minimum.
Wersja „lajtowa” polegała na tym, że mieliśmy już samochód i podjechaliśmy na Pico Areeiro na sam szczyt :). Stamtąd zrobiliśmy godzinną trasę w stronę Pico Ruivo do pięknie położonego punktu widokowego. Na całej trasie widoki są niesamowite. Głębokie przepaści, różnokolorowe, wulkaniczne skały. Widoczność była piekna i widać było b. daleko. Widać było też dalszą część trasy. Trzeba przyznać, że jest wymagająca fizycznie i z dużymi ekspozycjami.
Następnie pojechaliśmy do Santany, gdzie obejrzeliśmy charakterystyczne trójkątne budynki i podjechaliśmy pod Pico Ruivo. Z parkingu jest godzinę ( w jedną stronę) na szczyt. Podejście spore, ale widoki na trasie i z samego szczytu odjazdowe. Przed samym szczytem jest schronisko gdzie można odpocząć i kupić coś do picia.
Tym sposobem wjechaliśmy dwa razy samochodem z poziomu morza powyżej Śnieżki :). Stromizny są spore i czasem trzeba jechać nawet na jedynce.
Nocleg mieliśmy zarezerwowany w Ponta Delgado. Po drodze sporo widoków z drogi biegnącej czasami na półce skalnej. Obiad był w urokliwie położonej restauracyjce wysoko na klifie.