Cuzco, szczególnie centrum, jest ładnym, zadbanym miastem. Zbudowane na fundamentach inkaskich budowli ma wiele wąskich uliczek i placów. Chodniki mają szerokość 40 cm. Wszędzie widać pozostałości starych budowli..
Zwiedziliśmy piękny Plaza de Armas (główny plac) na którym stoi wielka katedra. Jest ona połączona z dwoma innymi kościołami – Trionfo i Jezus Maria. Wnętrza katedry i pobocznych kościołów , jak zwykle tutaj, są w stylu mocno barokowym i kapiące od złota. Jednym z ciekawszych obrazów jest, „Ostatnia wieczerza” podczas której na stole są owoce z Am. Południowej i świnka morska – tutejszy przysmak. Obok stoi ciekawy architektonicznie kościół La Compania de Jezus. Plac jest otoczony b. ładnymu arkadowymi budynkami.
Drugim miejscem było Muzeum Inca z ciekawymi zbiorami biżuterii, ubrań, ceramiki i narzędzi z czasów Inków i przed nimi.
Trzecim był Klasztor Santo Domingo, a właściwie Qorikancha – najwspanialsza świątynia Inków. Klasztor został zbudowany wykorzystując jej mury i fundamenty.
Ściany Qorikanchy były w czasach Inków całkowicie pokryte złotem. Dach był zbudowany ze złotych dachówek. Wiele postaci ludzi, zwierząt i innych przedmiotów było wykonane ze szczerego złota. Konkwiskadorzy hiszpańscy podobno oszaleli na widok takiego bogactwa. To tutaj Atachualpa, ostatni władca Inków próbował wykupić się z hiszpańskiej niewoli zapełniając dwie spore komnaty złotem i srebrem. Bezskutecznie. Dzisiaj można podziwiać tylko ściany z pięknie spasowanych bloków kamiennych i gładką kamienną posadzkę.
Obok naszego Hostelu był plac San Blas z ładnym kościołem i fontanną. Atrakcją jego byli artyści, którzy wykonywali na miejscu swoje wyroby, stoiska i sklepiki. Bardzo miła atmosfera. Na koniec dnia był folklorystyczny występ taneczny.
Dni w Cuzco minęły nam przyjemnie, szczególnie, że zrobiło się ciepło. Poznawaliśmy też smaki jedzenia w małych, ulicznych restauracyjkach. Kontynuowaliśmy też poszukiwania winnego faworyta. Tym razem wśród win peruwiańskich :))).