PO pięciogodzinnej jeździe różnymi drogami, w większości szutrowymi i czasami błotnistymi, dotarliśmy do Port Burton. Miasteczka tego nie ma na mapach. Jest tu ładna plaża, parę ośrodków noclegowych i mała osada. Dużo spokojniej i przyjemniej niż w El Nido. Na pierwszy nocleg mamy pokój z łazienką, ale zaraz znaleźliśmy na pozostałe trzy noclegi ładny domek przy plaży. Pogoda trochę w kratkę, ciepło ale często popaduje deszcz. Planujemy słodkie lenistwo przez kolejne trzy dni. 6 lutego płyniemy na wyspę Cacnipa na kolejne 4 dni lenistwa i snoorkowania. Będzie teraz przerwa z dostępem do internetu, ale też niewiele się będzie działo :).