Wyjechaliśmy z ośrodka zgodnie z planem. O dziwo pociąg, który wyjechał z Bombaju 2 dni wcześniej, przyjechał punktualnie na naszą stację. Jazda nie za długa i po 4 godz. byliśmy w Kanyakumari. Dzisiaj o 22.00 mamy pociąg nocny do Rameswaram, ale mimo to wzięliśmy pokój w hotelu, żeby mieć gdzie zostawić bagaże i móc się odświeżyć. Kanyakumari jest oczywiście świętym miejscem Hindusów. Mając tylu bogów, i tyle ich wcieleń - nie dziwi mnogość miejsc świętych. Jest tutaj bardzo duża świątynia. Jest to także miejsce złożenia prochów Gandhiego. Były one w tym mauzoleum przed rozsypaniem ich w morzu. Oraz, najważniejsze, jest to najdalej wysunięty na południe punkt Indii. Hindusi uważają, że spotykają się tu trzy morza - wody Zatoki Bengalskiej, Oceanu Indyjskiego i Morza Arabskiego. Symbolizuje to pokojowe spotkanie trzech wielkich religii - chrześcijaństwa, islamu i hinduizmu - i dlatego to miejsce zostało wybrane na mauzoleum Gandhigo. Oprócz tego na dwóch małych wysepkach zbudowana jest Indyjska "Statua Wolności" i świątynia. Jest to miejsce ciekawe jeszcze z dwóch powodów:
- zarówno wschód słońca (6.15) jak i zachód słońca (18.15) jest nad morzem, i jest widziany z tego samego miejsca.
- w kwietniu jednocześnie wschodzi słońce i księżyc.
O 21.00 pojechaliśmy na dworzec i znaleźliśmy swój wagon i miejsca. Noc w drodze.