Wyruszamy po śniadaniu. Wg mapy mamy do przejścia przewyższenie ok 440 m do Sinuwy gdzie chcemy zanocować. Faktycznie jest to ( i ta prawidłowość będzie się powtarzać) znacznie więcej. Kilkakrotnie schodzimy w dół do strumienia żeby go przekroczyć i musimy ponownie podejść do góry. Po drodze, po ostrym podejściu, w miejscowości Jhinudanda zostawiamy w restauracji plecaki i tylko z ręcznikami i strojami schodzimy (300 m!!!) do gorących źródeł. Warto było!! Piękna kąpiel w otoczeniu gór, strumienia i stada małp. Po powrocie jemy co nieco i w drogę. Znowu ostre podejście do sporej miejscowości Chhomrong. Zaczyna padać deszcz. Jak to w Himalajach - po ostrym podejściu - strome zejście - i znowu ostre podejście. Zupełnie mokrzy docieramy do Sinuwy. Szybko gorący prysznic i idziemy coś zjeść. W sali ogólnej wielki stół, dookoła którego się siada a pod niego obsługa wstawia naftowy palnik. Skutek jest taki, że kolana są gorące a plecy nie bardzo. Lepsze to jednak niż nic, a poza tym jest możliwość wysuszenia ciuchów. Noc zapowiada się zimna, więc pobieramy dodatkowe kołdry, co jest strzałem w dziesiątkę.