Z pogodą na Islandii jest jak z chodzeniem po górach. Jak jest zejście to będzie podejście.
Tutaj jak jest pogoda to na drugi dzień będzie padało. I tak się sprawdza. Dzisiaj cały dzień padało. Raz mocniej, raz słabiej.
Na szczęście chmury były w miarę wysoko i widoki jakieś były.
Dzisiaj mieliśmy dzień przejazdowy, bez zaplanowanych atrakcji.
Wjechaliśmy na teren Fiordów Zachodnich i droga prowadziła wzdłuż brzegu raz na północ, raz na południe :) wzdłuż fiordów. Mogło się zakręcić w głowie.
Po drodze zrobiliśmy przystanek w starym domku, gdzie działała kawiarenka. Domek był pełen oryginalnych starych sprzętów kuchennych i mebli. Wypiliśmy tam kawę i dostaliśmy ciasteczko z różnymi dżemami.
Atrakcją było też obserwowanie rybitwy ogrzewającego pisklaki w gnieździe na plaży. Jak tylko próbowaliśmy wysiąść z samochodu to rzucał się na nas samiec broniąc gniazda. A jak trzeba było to samica zrywała się z gniazda i też atakowała. Zaobserwowaliśmy też moment karmienia.