Na Ko Lipe mieliśmy 7 noclegów.
Wyspa jest niewielka, ale plaże ma bajkowe i co nie jest w Tajlandii częste, rafa jest dostępna z brzegu.
Co do raf to szału nie ma i nie ma porównania do Indonezji czy Filipin, ale w Tajlandii jest chyba najlepsza.
Co ciekawe wyspa jest zamieszkała przez „Cyganów Morskich”. Ludzi, których kiedyś przymusowo tu osiedlono, a teraz kiedy wyspa stała się mekką turystyczną czerpią z tego pożytki.
Są tu trzy plaże, wzdłuż których rozlokowane są ośrodki:
- Pattaya Beach – najgłośniejsza, w zatoczce jest platforma do której dobijają promy, dziesiątkami łodzi, resortów, setki ludzi i
niewielka ilość miejsca do kąpania,
- Sunrise Beach – po przeciwnej stronie wyspy, mniej zatłoczona, mniej łodzi, niezłe ośrodki, knajpki,
- Sunset Beach – najmniejsza, urokliwa, z najładniejszą rafą ale ceny noclegów i jedzenia „z kosmosu”.
Nocowaliśmy na Sunrise Beach i dwa razy wybraliśmy się na plażę Sunset.
Od plaż Sunrise do Pattaya biegnie Walking Street, coś jakby „Krupówki”, ulica ze sklepami, agencjami turystycznymi, restauracjami, salonami masażu itp., gdzie codziennie wieczorem przewala się tłum ludzi, nie bardzo wiadomo po co.
Na wyspie widać duży kontrast pomiędzy strefą plażową, a wioskami cyganów. Plaże czyste, ośrodki i restauracje na plaży ok, a we wioskach syf i bajzel.
Czas spędziliśmy przyjemnie na kąpielach w morzu, snoorkowaniu, jedzeniu dobrego jedzonka i tym podobnym wyczerpującym zajęciom.
Jedzenie dobre lub bardzo dobre :). Co zadziwiające to tanie. Niestety ceny napojów są wysokie. Dla porównania - obiad w knajpie ma cenę butelki piwa (ok. 12 zł). Ja niezmiennie porównuje smaki kurczaka z orzeszkami ziemnymi. Nie trafiłem na dwa takie same smaki tej potrawy, ale wszystkie b. dobre. Henia dalej eksperymentuje z curry.
Wyspa jeszcze pod jednym względem jest dobra do odpoczynku - internet jest, ale 90% miejsc nie działa :), do sieci komórkowej nie można sie zalogować - tak wiec spokój.