Będąc Simon's Town musieliśmy oczywiście zobaczyć największą atrakcję miasteczka – kolonie pingwinów afrykańskich, takich samych jakie widzieliśmy na przylądku St Francis.
Tutaj jest ich najwięcej. Można zobaczyć ich setki na plaży i w pobliskich zaroślach..
Po krótkim spotkaniu z pingwinami pojechaliśmy na Cape of Good Hope (Przylądek Dobrej Nadziei).
Jest to jedno z piękniejszych miejsc w RPA.
Podjechaliśmy najpierw do latarni usytuowanej na Cape Point. Ciekawostką jest, że są tam dwie latarnie. Jedna stara, działająca do 1912 roku – usytuowana wyżej i druga, działająca, usytuowana dużo niżej.
Wynikło to z tego, że stara często była niewidoczna dla statków z powodu częstych mgieł (chmur?).
Następnie przeszliśmy pieszo, ładną ścieżką, do właściwego Przylądka Dobrej Nadziei. Po drodze zeszliśmy na urokliwą plażę – Dias Beach. Ładne widoki po drodze na Cape Point i dalekie plaże.
Do Cape Town pojechaliśmy oczywiście widokową drogą poprowadzoną nad oceanem, miejscami wysoko na klifie – co zapewniło znowu piękne widoki :). To już chyba nałóg :).