Dwa dni spędziliśmy w Jeffrey's Bay.
Jest to niewielkie miasteczko w Zatoce St Francis z ładną plażą i długimi falami, przez co jest to podobno mekka surferów.
Jakiś szczególnych ich tłumów nie zauważyliśmy :), ale może dlatego że jest to przed sezonem.
Mieszkaliśmy w pokojach z balkonami i widokiem na ocean. Z nich też mieliśmy rzadką możliwość oglądania wschodu słońca znad oceanu.
Pogoda była ładna (ok. 25-27 stopni) i można było poplażować, ale z kąpieli były nici z uwagi na temperaturę wody – podobną do zimnego Bałtyku :(.
Podziwialiśmy zatem wyczyny surferów.
Jednego popołudnia pojechaliśmy na przylądek St. Francis.
Jest tam latarnia morska, centrum rehabilitacji pingwinów afrykańskich i wielkie skały na których malowniczo rozbijają się fale.
W centrum rehabilitacji uprzejma pani z obsługi poopowiadała nam o swoich „podopietrznych”.
Część pingwinów jest tam na stałe z uwagi na ciężkie wady lub uszkodzenia, ale większość po dojściu do zdrowia jest wypuszczana na wolność.