Ostatnie dni w Indonezji spędziliśmy na południu Lomboku, w miejscowości Kuta. W odróżnieniu od jej imienniczki, Kuty na Bali, jest to niewielka wioska nad brzegiem morza - mekka surferów.
Plaża, na miejscu, jest ładna, ale morze nie bardzo nadaje się do kąpieli z powodu zanieczyszczeń.
Na wschód i na zachód są zatoczki z ładnymi plażami. Zatoczki są osłonięte od otwartego morza, tak że bezpiecznie można się było kąpać.
Przy odpływie, woda była tak płytka, że do wody wchodzili wędkarze.
Piękna i urozmaicona tutaj jest linia brzegowa.
Wypożyczyliśmy skuter na 4 dni i codziennie jeździliśmy na inną plażę.
W ciągu tygodnia plaże były zupełnie puste, tylko w niedzielę przyjechało na nie sporo ludzi.
Z surferami jest tu dziwna sprawa. Widzieliśmy wielu na skuterach z deskami, ale ani jednego w wodzie. Może chodzi o to żeby gonić króliczka :).
Ok 3 km. za Kutą jest restauracja Ashatari, na sporym wzniesieniu, z pięknym widokiem na wioskę i pobliskie zatoki. Dobre, wegetariańskie jedzenie i legowiska do relaksu.
Stąd mamy blisko (20 min) na nowe, międzynarodowe lotnisko na Lomboku.