Na Nusa Lembongan spędziliśmy 5 dni. W związku z tym ostrzeżenie – będzie dużo zdjęć :).
Jest to mała wyspa koło Bali, ale zupełnie się od niej różniąca.
Przypłynęliśmy tutaj slow boatem – czyli płynęliśmy godzinę. Morze było bardzo spokojne.
Są tu dosyć ładne plaże, rafy z miejscami do snoorkowania (i nurkowania) i niezła infrastruktura turystyczna. Jest dużo spokojniej i można pooglądać codzienne życie tubylców uprawiających wodorosty na poletkach na płyciźnie. Są one odsłaniane 2 razy dziennie podczas odpływów. Ciężka praca za marne pieniądze.
Zatrzymaliśmy się w bungalowie w ośrodku Nasa Indah (Cudowna Wyspa) nad brzegiem oceanu i to był trafny wybór. Rozsądna cena (75zł ze śniadaniem), niezły bungalow, basenik, restauracja, leżaki na plaży, itp. :).
W jeden dzień popłynęliśmy na snoorkowanie i było naprawdę nieźle. Byliśmy w trzech miejscach, dwa koło następnej wyspy ( Nusa Penida) i jedno na rafie przy lasach mangrowych koło naszej wyspy. Byliśmy miło zaskoczeni urodą raf koralowych i ilością ryb. Niestety, manty, które są tutaj największą atrakcją akurat poszły gdzieś precz :(, gdyż coś zakwitło, lub coś nie zakwitło :). W każdym razie nie będzie ich przez 2-3 tygodnie. Trudno, będzie jeszcze szansa na Komodo...
W inny dzień wypożyczyliśmy skuter i objechaliśmy dokładnie naszą wyspę, objeżdżając najładniejsze plaże, zatoczki i lasy mangrowe. Pojechaliśmy też na sąsiednią, jeszcze mniejszą wyspę, połączoną z naszą, wiszącym, wąskim mostem - Nusa Ceningan. Ładne widoki, super położone warungi (ichniejsze restauracyjki) z dobrym jedzeniem.
Pozostałe dni – spacery, oglądanie rafy po odpływie, książki, filmy....
Jutro wracamy na Bali, tym razem fast boatem – tylko 0,5 godz.