Przez dwa ostatnie dni na Bali praktycznie wracaliśmy z północy wyspy do Sanur, z przystankiem w Candi Dasa. Z Amed do Candidasy pojechaliśmy boczną drogą na wybrzeżu. Piękna widokowo, wąziutka droga nieraz wysoko na klifie. Widoki piękne, ale ręce „bolały” od bezustannego kręcenia kierownicą :).
Candi Dasa to już zupełnie inna bajka niż Amed. Uporządkowana, jak na warunki indonezyjskie i w miarę czysta. Zanocowaliśmy w bungalowie, w ośrodku nad brzegiem morza, z urokliwie położonym basenikiem i niezłą restauracją.
Próbowaliśmy kupić przez internet bilety na samolot na Sulawesi i Flores, ale niestety nasze karty kredytowe tu „nie chodzą”. Korzystając z tego, że mieliśmy samochód pojechaliśmy na lotnisko w Kucie (obok Sanur) i tam w biurach poszczególnych linii lotniczych kupiliśmy potrzebne bilety.
Jutro płyniemy na pare dni na małą wysepkę, obok Bali – Nusa Lembongan.