To już przedostatni nasz dzień na Maderze, jutro wylot.
Z Ribeira Brava pojechaliśmy na jedną z największych atrakcji Madery – klif Cabo Girao. Jeden z najwyższych w Europie (na pewno nie najwyższy!) - jak piszą na tablicy – 580 m npm.
Niestety były tam tłumy ludzi zwożonych autokarami, przekrzykujących się i mówiących głupie komentarze. A szkoda bo miejsce jest piękne i pomysłowo zrobione. Z górnej krawędzi wysunięty jest pomost, z częściowo przeszkloną podłogą, przez którą widać daleko w dole kamienisty brzeg oceanu. Robi wrażenie, ale przez ten tłum nie takie wielkie.
Następnie przeszliśmy się spory kawałek Levada do Norte. Ładnie poprowadzona lewada z widokami na wioski i ocean, przechodząca w większej części przez gęsto zabudowane tereny. Można pozaglądać tubylcom do ogródków i podwórek.
Po lewadzie pojechaliśmy jeszcze do małego miasteczka Camara de Lobos. Ładnie położony porcik z rybackimi łódkami na których suszyły się oprawione ryby. Wąskie uliczki - fajny klimat.
No i w końcu dojechaliśmy do Funchal, gdzie śpimy przed wylotem.