Autobus przyjechał po nas do hotelu z 40 min. opóźnieniem. Później zaczął jeszcze zbierać pasażerów po mieście i w końcu podjechał na stację po paliwo (bo przecież zebrał już kasę:)). Tak, że wyjechaliśmy z ok. 1,5 godz opóźnieniem. Nic dziwnego, że dojechaliśmy do Mysore ok. 14.30. Dzisia odpuściliśmy już sobie zwiedzanie największej atrakcji miasta - pałacu Macharadży. Zaczęliśmy szukanie hotelu z wi-fi. Ciężko nam szło. Dziwne nawet w miarę dobrych nie mieli sieci. W końcu znaleźliśmy.Potrzebne było nam wi-fi gdyż chcieliśmy w końcu uaktualnić naszego bloga i zorganizować sobie podróż dalej. Po jedzonku poszliśmy na drugą największą atrakcję miasta - wielki targ. Pochodziliśmy tam z 1,5 godz. i mieliśmy już dość. Wielki targ z warzywami, owocami, kwiatami, perfumami i innymi rzeczami. Od wszelkich zapachów zaczęły nas boleć głowy. Wróciliśmy do hotelu nadrobić zaległości. Kupiliśmy bilet na pociąg do Bangalore i dalej na autobus sypialny do Hospet.