Po kąpielach w Wadi pojechaliśmy na pustynię Wahiba Sands.
Mieliśmy tam zarezerwowany nocleg w namiocie w specjalnym campie.
Spotkaliśmy się z przewodnikiem w wyznaczonym punkcie na obrzeżu miasta, tam zmniejszyliśmy ciśnienie w oponach i pojechaliśmy za nim wgłąb pustyni.
Był jeden spory podjazd na wydmę, ale daliśmy radę :).
Po rozpakowaniu się w namiocie, pojechaliśmy z kierowcą na przejażdżkę po wydmach i oglądanie zachodu słońca.
Jego samochód to Toyota V8, 5,7l pojemności i 400 KM mocy!
Dawało to, i jego umiejętności, możliwość podjeżdżanie i zjeżdżania z bardzo stromych wydm. Wrażenia niesamowite.
Zjeżdżał pionowo lub bokiem. Chciał dostarczyć nam dużej dawki adrenaliny i udało mu się to :).
Na koniec był przystanek na wysokich wydmach i oglądanie zachodu słońca.
Po kolacji było jeszcze ognisko, na które przyszli tutejsi śpiewacy i bębniarze i trochę można było posłuchać ich śpiewania.
Dla nas brzmi to trochę monotonnie, ale trochę można posłuchać :).
Akurat była pełnia księżyca i ze względu na jego blask, nie było widać mocno rozgwieżdżonego nieba.
Rano była pobudka na wschód słońca i po śniadaniu wyjechaliśmy, już samodzielnie do miasta.