Mahe - plaże

Pierwszą część następnego dnia spędziliśmy, z konieczności, na plaży Anse Aux Pins, tuż przy hotelu.
Jest ona bardzo długa, przy hotelu sprzątana z wodorostów, dalej niestety jest sporo naturalnych zanieczyszczeń.
Przy odpływie ukazują się całe zielone pola.
Przy hotelu jest zagroda z żółwiami, które można karmić tym co zostało że śniadania.
Później poszliśmy do pobliskiej wytwórni seszelskiego rumu o wdzięcznej nazwie Takamaka.
Załapaliśmy się na darmowe oprowadzanie, ale po chwili odłączyliśmy się od grupy.
Wytwórnie rumu wszędzie są takie same, a proces wyrabiania alkoholu nasze pokolenie zna doskonale :).
Zwiedziliśmy ogród otaczający wytwórnie z ciekawymi roślinami i żółwiami, a do grupy dołączyliśmy na kulminacje zwiedzania - degustację wszystkich rodzajów rumu tutaj wytwarzanych.
Niestety ilość rumu nalewana do kieliszków była bardzo symboliczna:(.
Najlepszy był ciemny rum z przyprawami.
Dwa następne dni spędziliśmy na plażach.
Jadąc z przystani promowej do naszego hotelu przejechaliśmy przez stolicę Seszeli - Victorię. Zrobiła na nas bardzo takie sobie wrażenie, tak że sobie ją zupełnie odpuściliśmy.
Z plaż odwiedzilismy:
1.Baie Lazare - piękna, długa plaża, prawie pusta,
2.Anse Takamaka - mniejsza, ale nam się bardziej podobała, z niezłą rafką do snurkowania i krystaliczną wodą,
3.Port Launay Beach - położona w zatoce, że spokojną wodą, piasek biały o granulacji pudru :).
Jest rafa, ale słaba widoczność w wodzie. Sporo ludzi, w tym, niestety, Rosjan.
Podróżowaliśmy autobusami.
Jazda, szczególnie na trzecią plażę przypominała jazdę na rolercasterze. Kręta, wąska, droga - raz w górę, raz w dół, mijanki na centymetry na zakrętach, z boku urwisko itp.
Kończymy pobyt na Seszelach.
Pogoda dopisała, krajobrazy/plaże są piękne, woda w morzu bajeczna.

Szczerze polecamy:))).

Zdjęcia (12)

Komentarze (0)