Dwa dni spędziliśmy praktycznie w podróży.
Z Ribeiry Brava na Sao Nocolau wyjechaliśmy aluguerem (ichniejszym busem) do portu w Tarrafal.
Nazwy są mylące, bo miejscowości na różnych wyspach nazywają się tak samo.
Jazda trwała godzinę i musieliśmy poczekać w restauracji w pobliżu portu ok. 3 godzin.
Prom odpływał o 18.30, a załadunek zaczął się o 17.30. Prom był dosyć duży i dwukadłubowy (katamaran).
Niestety nie uchroniło to części pasażerów przed chorobą morska:(.
Do Mindelo na Sao Vincente dopłynęliśmy po niecałych 2 godzinach. Trochę trwał rozładunek i w hotelu byliśmy ok. 21.
"Szczęśliwe ocalenie" i Walentynki uczciliśmy w pobliskiej knajpce z muzyką na żywo.
Rano po śniadaniu znowu na prom z Mindelo do Porto Novo na Santo Antao.
Prom mniejszy, jednokadłubowy, a fale wieksze:).
Rejs trwał chyba jednak zbyt krótko (ok. 40 min), żeby się ktoś pochorował. Całe szczęście bo odgłosy męczarni nie są przyjemne.
W Porto Novo oczywiście napadli nas kierowcy aluguerow, załadowali do busa i szczęśliwie dowieźli (450CEV/os) na drugi koniec wyspy, do Ponta do Sol gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg.
Miasteczko małe i jakby trochę wymarłe.
Jest to nasza pierwsza baza na trekingi na Santo Antao.