Dzisiaj opuszczamy Armenię.
Jadąc z Dijlijan w kierunku granicy chcieliśmy zobaczyć dwa zabytkowe monastyry Hagpat i Sanahin.
Droga była oczywiście przez góry i okazało się, że zasypało naszą drogę i musieliśmy pojechać objazdem przez jeszcze większe góry, las i błotniste serpentyny. Emocje były duże :), ale straciliśmy też sporo czasu.
W końcu dojechaliśmy do miasta Alaverdi obok którego położone są oba monastyry. Do Sanahin trzeba wjechać na wysoką górę. Obiekt dosyć interesujący, ale jak wszystkie zabytki w Armenii w stanie bardzo zaniedbanym. Hagpat, z braku czasu, już sobie odpuściliśmy.
Na granicy poszło nam dosyć sprawnie jak na tutejsze warunki :), tylko pół godziny.
W Gruzji dostrzegamy większy porządek i lepsze drogi. Widać sporo „komunistycznych” naleciałości, ale jest dużo lepiej niż w Armenii.
Jadąc do Sighnaghi zboczyliśmy z trasy i zobaczyliśmy monastyr David Gararedża. Z głównej drogi trzeba zjechać ok. 50 km, na taką sobie drogę.
Dużą atrakcją jest sama droga do klasztoru, Piękne widoki na rozległe stepy i dalekie góry.
Klasztor jest nieźle zachowany, z widocznymi celami mnichów wykutymi w skale.
Miasto Sighnaghi położone jest na szczycie góry skąd roztacza się widok an równinę Alazańską i góry Kaukazu.
Przed miastem zjedliśmy obiad w restauracji z widokiem.
Nocleg mieliśmy w pensjonacie u starszego małżeństwa gruzińskiego. Gospodarz był w Polsce w 1968 roku w Armii Radzieckiej w czasie interwencji w Czechosłowacji :).