Dzisiaj był ostatni dzień kursowania, po dłuższej trasie w kalderze, statków
wycieczkowych ,więc rano kupiliśmy bilety na "Vulkano Trip".
Do portu można zjechać kolejką linową (lub na osłach!!!), ale my "ludzie gór"
zeszliśmy schodami :).
Wycieczka obejmowała 4 przystanki:
1. Wyspę wulkaniczną na środku kaldery Nea Kameni. Jest to najmłodszy wulkan w kalderze, lekko jeszcze działający.
W dwóch miejscach wydobywają się gazy wulkaniczne. Przeszliśmy się po wyspie.
Ładne widoki na rumowiska skał powulkanicznych, szczeliny i wielkie zapadliska.
Przewodnik z wielką ekspresją pokazywał nam wybuchy super wulkanu i powstawanie
okolicznych wysp :).
2. Mała wyspa Palaia Kamenei z "hot sptings" (gorącymi źródłami). Była możliwość kąpieli
w brunatnej wodzie wypływającej z głębi ziemi do morza. Z łodzi trzeba było wskoczyć
do morza, przepłynąć ok. 100 m i poczuć "ciepełko". Nie były one gorące, ale tylko dobrze
ciepłe. Lekko niemiły był natomiast powrót do łodzi z ciepełka przez rześkie morze.
3. Wyspa Thirassia - największa, po Santorini, wyspa w kalderze. Można było się wspiąć do
wioski na górze lub zostać i pospacerować po porciku. Wybraliśmy to drugie :).
4.Oia - miasteczko na północnym cyplu Santorini. Bardzo ładnie wygląda od strony morza.
Tutaj mieliśmy tylko krótki przystanek, część ludzi wysiadło, żeby zobaczyć zachód słońca.
My popłynęliśmy z powrotem do Firy.
Jak na "ludzi gór" przystało z portu podeszliśmy do miasta też na piechotę. Część ludzi
pojechała kolejką linową, część podjechała na osłach i część szła z nami. Po całym dniu
pracy osłów schodami idzie się jak po oborze :(. Smród i widok na ośle odchody.
Jednak piękne widoki na kalderę, wyspy i zachód słońca (lekko za chmurami) zrekompensowały nam całkowicie te nieprzyjemne doznania .