Wstaliśmy wcześnie i po małej kawie pakujemy się do samochodu i ruszamy na pierwszy dzień zwiedzania.
Po drodze do następnego noclegu w Phalaborwie zwiedziliśmy:
- Pilgrim's Rest – małą osadę (skansen) po poszukiwaczach złota (okazała się mało ciekawa i przejechaliśmy ją tylko dwa razy samochodem :),
- punkt widokowy God's Window (Okno Boga) – ładny widok, z wysokości na wielką dolinę,
- wodospad Lisbon – malowniczy i nawet ze sporą ilością wody,
- wodospad Berlin – mniejszy, ale też ciekawy, niestety nie można się kąpać w dolnym basenie, tak jak podaje przewodnik,
- Burke's Potholes – ciekawe formacje wyrzeźbione przez wodę w skałach,
- i w końcu Three Rondawels ( Trzy Filiżanki) – b. ładny punkt widokowy na Blyde River Canyon ( podobno, trzeci na świecie – nie bardzo widomo pod jaki względem :)). Byliśmy tu trzy razy. Od poprzedniego razu dodano, niestety, metalowe barierki, psujące widoki.
Do Phalaworby dotarliśmy prawie o zmroku.
Ledwo zdążyliśmy dokupić zapasy na Kruger N.P., zatankować i coś zjeść.
Sklepy zamykają tutaj o 18 -19. Po zmroku miasta się całkowicie wyludniają.
Jutro już Kruger N.P. i to co Afryka ma najciekawszego - czyli zwierzęta :) na, trochę ograniczonej ale jednak, wolności.