Parę dni spędziliśmy w Sanur.
To takie większe Mielno. Plaża (bez zachwytu) o długości paru kilometrów, równolegle do niej biegnie deptak, za deptakiem dziesiątki ekskluzywnych hoteli,następnie ulica z tysiącami sklepów, restauracji, salonów masażu, agencji turystycznych i hotelami na naszą kieszeń. Wybraliśmy hotel Jati z orientalnymi bungalowami otoczonymi zielenią i z małym basenem. Do plaży – 5 min. Jedynym minusem był brak wiaterku od morza, co za tym idzie noce i dnie były duszne.
Parę dni nam się przydało dla odpoczynku i zregenerowania się.
Rozpoznaliśmy też możliwości i ceny transportu w różne strony i zrobiliśmy plany na dalszą część wyprawy.
Miłym akcentem na zakończenie dni były dobre ryby w fajnych knajpkach nad morzem.
Szczególnie smakował nam Red Snaper.