Już jesteśmy w Patagonii, w Puerto Natales.
Droga oczywiście nie była taka prosta.
Najpierw polecieliśmy, oczywiście z międzylądowaniem w Puerto Montt, do Punta Arenas, z stamtąd lot, z powrotem, do Puerto Natales.
Nagrodą były piękne widoki Cieśniny Magellana.
Puerto Natales jest małym miasteczkiem, leżące nad zatoką Ostatnia Nadzieja. Domki są w większości zbudowane z drewna i dykty. Nie sprawiają wrażenia solidnych. Solidne są tutaj wiatry. Aktualnie za oknem wieje wichura i pada deszcz ze śniegiem :(.
To miasto jest bramą do zwiedzania Parku Narodowego Torres del Paine
Wypożyczyliśmy samochód na jego dwudniowe zwiedzanie . Zrobiliśmy też zakupy jedzenia na dwa dni.
Jako, że mamy nocleg w Parku w schronisku bez pościeli musieliśmy wypożyczyć też śpiwory.
Ostatnią rzeczą do załatwienia było kupienie biletów autobusowych do El Calafate (Argentyna) na niedzielę.
Pełni nadziei na łaskawszą jutrzejszą pogodę wróciliśmy do poszukiwania naszego faworyta wśród chilijskich win :))).