Z Copacabany do Puno dojechaliśmy, przekraczając granicę Boliwii i Peru, w trzy godziny.
W Puno trafiliśmy na rocznicę założenia miasta i była defilada wojskowa i niekończący się pochód grup tanecznych. Fiesta trwała kilka popołudni, my załapaliśmy się na dwa. Zdjęcia nie oddają klimatu i różnorodności i kolorów strojów tancerzy. Pomimo temperatury ok. 10 st. tancerki występowały w skąpych strojach. Bawiło się całe miasto do późnych godzin wieczornych.
Z Puno pojechaliśmy na dwie wycieczki.
Pierwsza popołudniowa do grobowców, pre-inkaskich i inkaskich, w miejscowości Sillustani. Były one budowane z kamieni i bloków skalnych w kształcie cylindrów. Niektóre były b. okazałe. Do nich były składane mumie w pozycji siedzącej. Na terenie cmentarzyska były punkty energetyczne przy których podobno waiuje kompas. Teren grobowców jest ładnie położony nad Jeziorem Umayo.
W powrotnej drodze zwiedzaliśmy normalne gospodarstwo rolne. Były ciekawe pokazy sposobu uprawy ziemi i zwierząt gospodarskich (lamy, alpaki, świnki morskie, krowy, owce, kury, koty :)))). Zostaliśmy poczęstowani czarnymi ziemniakami z jadalną gliną. Ziemniaki były smaczne a glina tylko zdrowa :).
Druga, całodzienna, wycieczka była na pływające wyspy Uros i stałą wyspę Taquile.
Pływające wyspy są charakterystyczne dla Jeziora Titicaca. Budowane są one przez Indian z plemienia Uros przez ok. 3 lata poprzez nakładanie kolejnych warstw trzciny na specjalną podbudowę, aż osiągnie ona odpowiednią wyporność. Jest ich obecnie ok. 65. Na każdej mieszka kilka rodzin. Każda ma przywódcę, wybieranego raz w roku. Na osobnej wyspie jest szkoła, a na wydzielonej toaleta, do której za potrzebą płynie się łodzią. Pomimo wszechobecnej komercji ciekawe było zobaczyć ich sposób życia. My mieliśmy wrażenie, że chodzimy po łóżku wodnym.
Wyspa Taquile jest zamieszkana przez Indian mocno kultywujących dawne zwyczaje. Objawia się to przede wszystkim w ubiorach mężczyzn i kobiet. Mężczyźni noszą wełniane, samodzielnie zrobione, różnokolorowe czapki. Kolor i wzory określają stan cywilny i status społeczny. Żonaci noszą też pasy ozdobione włosami „kochanej” żony :). Kobiety noszą poza barwnymi spódnicami, charakterystyczne czarne chusty ozdobione ogromnymi, kolorowymi pomponami. Był też pokaz wytwarzania środków piorących z roślin. Efekt prania znacznie przewyższał pranie w naszym Persilu :).
Na koniec był godzinny spacer przez wyspę. Były piękne widoki na jezioro, uprawne tarasy i mijane wioski.