Od rana pogoda taka sobie, pada, ale jest ciepło. W końcu, po pogaduchach z p. Eweliną jedziemy autobusem miejskim (nr120) do Parku Narodowego Iguacu oglądać wodospady od strony brazylijskiej. "Dobrym ludziom" pogoda pogoda sprzyja i przestało padać. Widoki piękne z każdego punktu widokowego. Podobno październik jest miesiącem w którym ilość wody spadającej jest największa. Uderza wielka liczba oddzielnych wodospadów. Są wąskie i szerokie. Dwu i jedno stopniowe. Wokół pełno spadającej wody. W końcu wchodzi się na długi pomost przy Diabelskiej Gardzieli i wtedy momentalnie jest się całkowicie mokrym od pyłu wodnego. Z tego miejsca widać najlepiej potęgę rzeki. Cała trasa zajęła nam ok. 3 godz.