Rano wjechaliśmy na 43 piętro Bank of China i z przez szyby można było podziwiać jeszcze raz panoramę miasta. Szkoda tylko, że dostępny był widok tylko z jednej strony.
Później popłynęliśmy promem do dawnej kolonii portugalskiej – Macao. Dziwne, że pomimo że i Hongkong i Macao należą obecnie do Chin jest to podróż do innego państwa z całą procedurą sprawdzania paszportów itp.
Podróż trwa ok. 1 godziny.
Macao to przede wszystkim kasyna i sklepy.
Widać tutaj ślady portugalskiego panowania. Place z mozaiką z kostki przypominają Lizbonę. Sporo jest także starych domów architektonicznie przypominających Portugalię.
Napisy są w trzech językach – portugalskim, angielskim i chińskim.
Miasto można zwiedzać piechotą, odległości nie są duże.
Zobaczyliśmy:między innymi:
Fort na wzgórzu z widokiem na miasto (trudno powiedzieć, że pięknym, bo poza ładnymi wieżowcami widać dużo ruder, w których mieszkają ludzie),
ruiny fasady kościoła St. Pauli – po pożarze przed ponad 300 laty z kościoła została tylko fasada,
kościół Św. Dominika – jak zawsze tutaj b. prosty,
Senado Square – ładny,centralny plac otoczony ładnymi budynkami,
złoty posąg kwiatu lotosu,
budynek rządu Specjalnej Strefy Macau
Większość odwiedzających Macao to klienci kasyn. Jest ich tutaj wiele, a niektóre mogły by z powodzeniem stać w Las Vegas, a parę nawet przewyższa klasą te w Stanach.
Zwiedziliśmy dokładnie jedno z nich – Lisboa. Już sama architektura jest niesamowita – złoty budynek w kształcie kwiatu lotosu. Wewnątrz można było robić zdjęcia tylko przy recepcji, ale to także daje wyobrażenie co jest w środku. Byliśmy pod dużym wrażeniem bogactwa wnętrza.